Wielu z nas z tamtych, „studenckich” czasów wyniosło swój „leadership”, wzmocniony doświadczeniami życiowymi w nowej rzeczywistości, po 1989 roku. To ten nasz potencjał, postrzegany (i z prawa i z lewa) jako zagrożenie dla innych grup, z ochotą był przez nie sprowadzany do pejoratywnego określania nas jako „grupę trzymającą władzę”. Każde aktywne środowisko w Polsce, dysponujące potencjałem, było, jest i będzie szufladkowane politycznie i mieszane z błotem. Należy wreszcie przyjąć, że to proces obiektywny i jest wyrazem wychodzenia z odmętów „demoludu”. Poza tym, przestańmy rozczulać się nad przeszłością.
Przestańmy przekonywać naszych niegdysiejszych adwersarzy, że nie jesteśmy wielbłądami.
Czas biegnie, wchodzą nowe pokolenia – moim zdaniem – zorientowane według innych, raczej przyszłościowych problemów, bez odniesień do przeszłości. Te problemy i nasze pokolenie doganiają, nie ominą nas. Jeśli nie chcemy stać się grupą stetryczałych zombie na mapie społecznej, musimy te problemy podjąć, bez kalkulowania! Rzeczywistość pokazuje, że ważniejsze znaczenie ma znajdowanie dróg rozwiązania problemów przyszłości, niż uczestniczenie w prężeniu muskułów i pyskówkach na temat przeszłości.
Czy i co zrobimy z naszym doświadczeniem zależy od nas
Przez ostatnich 15 lat dojrzeliśmy jako środowisko, grupa społeczna nie tylko wiekowo, zawodowo, ale i doświadczeniem politycznym. Dlatego, świadomie, na Kongresie przenieśliśmy akcenty. I bynajmniej nie jest to życzenie obecnego Przewodniczącego, Zarządu i pozostałych władz. To raczej powszechne odczucie członków Stowarzyszenia, którzy na co dzień koncentrują się na swoim życiu zawodowym, rodzinie i najbliższych im sprawach. Tak nakazuje instynkt samozachowawczy w niestabilnych czasach. Jednocześnie jeśli obywatel jest wolny i świadomy to uczestniczy w polityce, bo wszystko jest polityką. Nie uczestnicząc w roszadach personalno-strukturalnych i konkursie piękności w mediach, zajmujemy się więc polityką bardziej dojrzale niż wielu „polityków”, którzy co kadencję prowadzą eksperymenty lub kontynuują zaniechania. Naszym, być może idealistycznym, powszechnym spostrzeżeniem jest, że polska polityka jest „kulawa”, bo wypełniają ją wciąż obnażający swoje niedoskonałości w prowadzeniu spraw państwa, gospodarki, edukacji, nauki, kultury i innych dziedzin życia społeczno-gospodarczego. Problemem zdaje się być mała oferta środowisk eksperckich, odpowiednio przygotowana, podana, oprawiona, wypromowana.
W szeregach Stowarzyszenia Ordynacka mamy wielu ekspertów
Warto tę wiedzę spopularyzować i spożytkować, nie tylko w duchu samokształcenia, ale i szerzej, w postaci rzeczowych projektów, ekspertyz, raportów. Ordynackie think-tanki to jedna z idei, która od 15 lat nurtuje nasze środowisko. Wielu z nas uczestniczy zawodowo w dziedzinach, które od lat szukają szerszego, politycznego wsparcia. Mamy doświadczonych kolegów w zarządzaniu środowiskiem, energetyką w tym i odnawialną, w zarządzaniu służbą zdrowia, a raczej usługami medycznymi. Wielu z nas działa w innowacyjnych sektorach gospodarki, usługach finansowych, w zarządzaniu zasobami samorządowymi, pracuje na uczelniach wyższych. To potencjał, którego wciąż (śladem naszego państwa) nie umiemy wykorzystać. Niekoniecznie budowa think-tanków musi rozpoczynać się od tworzenia ich struktur instytucjonalnych. Ordynacka powinna zaktywizować swoje kontakty z istniejącymi strukturami, pozarządowymi organizacjami branżowymi, izbami gospodarczymi.
Think-tank to szukanie sposobów rozwiązania problemów, a nie wyszukiwanie ich samych
Czy spełniamy funkcje think-tanku? Możemy uznawać się za organizację okołoakademicką, poświęconą pracy publicznej oddzielonej od dydaktyki i bezpośredniego zaangażowania politycznego. Zajmujemy się orędownictwem (publicystyką) – brak nam jednoznacznego zidentyfikowania, ale na pewno działamy non profit. Czy działamy profesjonalnie – nie, nie wykonujemy analiz na zlecenia. Jednak w naszym środowisku nie brak osób fachowych, spostrzegawczych, umiejących wskazać i opisać problem. Znacznie słabiej jest już z analizą rozwiązań. Think-tank to szukanie rozwiązań i badanie skutków obieranej drogi. To także udział w debacie publicznej i umiejętność koncentrowania się na wdrożeniu rozwiązań, także szukanie sojuszników – w tym i politycznych.
Tylko od naszej determinacji zależy, czy będziemy potrafili skoncentrować się na osiowych problemach stojących przed naszym krajem. Tylko od nas zależy, czy wyjdziemy poza dyskusje przy piwie i biadolenie o niedocenionej przeszłości.
Wojtek Kurdziel