Tandetny kapitalizm – lekcja i ostrzeżenie

Przez ostatnie dekady, szczególnie w okresie 35 lat „dzikiego wzrostu”, o którym pisze prof. Elżbieta Mączyńska w Dziennik Gazeta Prawna Nr 2 ze stycznia tego roku, byliśmy świadkami gwałtownej ekspansji tandetnego kapitalizmu, który podporządkował życie ludzi, społeczeństw i przyrody logice zysku i przyspieszenia. Rozwój ten, chociaż przyniósł niepodważalne osiągnięcia techniczne i materialne, pozostawił po sobie głębokie blizny – nierówności społeczne, degradację środowiska, rosnącą alienację i poczucie duchowej pustki. Próby łagodzenia tych skutków poprzez naklejanie „inkluzywnych plastrów” na zranione społeczeństwo nie wystarczają. Czas przestać naklejać inkluzywne plastry” typy deregulacja, na blizny po dzikim wzroście. Czas zacząć budować, mieszkać i myśleć w trosce o wspólną przyszłość. Polska może być liderem tej zmiany – ale tylko wtedy, gdy odrzucimy tandetny kapitalizm na rzecz gospodarki opartej na wartościach.

potrzebujemy czegoś więcej

Zgadzając się z prof. Mączyńską, że „dziki wzrost” należy uznać za etap, który powinniśmy pozostawić za sobą, chcemy odpowiedzieć na to wyzwanie pozytywną wizją. Czas zacząć budować, mieszkać i myśleć – razem, z troską o te wartości, które definiują naszą wspólną przyszłość, a jednocześnie łączą ją z naszymi korzeniami. Należy zacząć wreszcie budować gospodarkę opartą na wartościach, mieszkać w świecie, który rozumiemy i szanujemy oraz myśleć o ekonomii jako o wspólnym przedsięwzięciu, które troszczy się zarówno o ludzi, jak i o planetę.

eudajmonia jako wspólnotowy ideał

Eudajmonia w klasycznym sensie (np. u Arystotelesa) jest ustrojem związanym z cnotami, a w wymiarze wspólnotowym – z odpowiedzialnością, sprawiedliwością i równowagą. Można więc zapytać: czy Unia Europejska faktycznie dąży do nowej EU-dajmonii, czy raczej ugrzęzła w biurokratycznych strukturach, rynkowej dominacji i technokratycznym podejściu ?
Europa, jako wspólnota narodów, kultur i idei, jest idealnym miejscem do stworzenia takiego modelu. Unia Europejska, w swojej pierwotnej idei, miała być projektem mającym zapewnić pokój, współpracę i dobrobyt między narodami, które przez wieki były w konfliktach. W pewnym sensie ideał eudajmonii (szczęścia i dobrego życia) wydaje się bliski osiągnięcia przez Unię Europejską poprzez osiągnięcie głównych celów, jakie legły u podstaw jej założenia. W ramach tego, co możemy nazwać EU-dajmoniczną wspólnotą, mamy szansę nie tylko na odnowę gospodarczą, ale także na głęboką transformację, która zakłada harmonijne połączenie dobrobytu materialnego z duchowym i społecznym. W tej wizji nie działamy sami, ale razem – jako wspólnota ludzi i wartości, kierujących się troską o autentyczne życie i przyszłość naszej planety.

ekonomia EU-dajmonii

Potrzebujemy Nowej Ekonomii, opartej na trosce, solidarności i autentycznym byciu w świecie. Jeśli połączyć założenia arystotelejskiej eudajmonii z ekonomią w XXI wieku, a szczególnie z polityką gospodarczą UE, moglibyśmy zadać kilka kluczowych pytań:

  • Czy wspólne strategie gospodarcze, jak np. „Europejski Zielony Ład”, mogą stać się fundamentem bardziej zrównoważonej ekonomii, która pozwoli na realizację eudajmonii – rozwoju w zgodzie z naturą, współpracą i sprawiedliwością społeczną?
  • Czy nacisk na równość w dostępie do zasobów, edukacji, pracy i ochrony zdrowia na poziomie europejskim może w praktyce przybliżyć obywateli do szczęścia i spełnienia, czy pozostaje jedynie teoretycznym postulatem?
  • Wreszcie, czy model gospodarczy UE sprzyja osiąganiu szczęścia przez ludzi – człowieka jako jednostki, czy raczej promuje wyścig szczurów w globalnej rywalizacji gospodarczej?

Oczywiście, to eudajmoniczne spojrzenie jest prowokacją, by zadać pytanie: czy gospodarka Polski (a może szerzej – UE ?) powinna być projektowana z myślą o maksymalizacji „dobrego życia” dla obywateli, zamiast wzrostu PKB i konkurencyjności ? W końcu eudajmonia zakłada wysoką jakość życia, co niekoniecznie jest tożsame z ilością posiadanych dóbr.

skutki transformacji ustrojowej – terapia szokowa: sukces czy pułapka ?

Polska transformacja gospodarcza lat 90. była jednym z najodważniejszych eksperymentów ekonomicznych w Europie Środkowo-Wschodniej. Reformy inspirowane receptą Jeffrey’a Sachsa wprowadziły liberalizację handlu, prywatyzację i deregulację w zawrotnym tempie. W założeniu miały szybko przeobrazić gospodarkę centralnie planowaną w rynek kapitalistyczny. I przeobraziły…

w liczbach sukces transformacji wygląda imponująco , ale …

PKB Polski wzrosło z 65 miliardów USD w 1990 roku do ponad 850 miliardów USD w 2023 roku (IMF). Eksport Polski wzrósł dziesięciokrotnie, a udział w handlu międzynarodowym wzmacniał gospodarkę. Inwestycje zagraniczne (FDI) przekroczyły 200 miliardów USD od momentu akcesji do Unii Europejskiej w 2004 roku.
Jednak te liczby nie oddają pełnego obrazu. Koszty społeczne i gospodarcze były ogromne. W latach 90. stopa bezrobocia przekroczyła 20%, a setki tysięcy ludzi straciły pracę w wyniku zamknięcia państwowych zakładów. Upadek i likwidacja dużych gałęzi przemysłu – w tym stoczniowego, tekstylnego czy górnictwa – przyczyniła się do degradacji wielu regionów. A szerokie rzesze wartościowych, z punktu widzenia potrzeb gospodarki, osób-fachowców trafiły na margines społeczeństwa – często bezpowrotnie.

upadek transportu publicznego nie został odbudowany do dziś

Jednym z najdotkliwszych efektów transformacji był brak długofalowej wizji rozwoju infrastruktury publicznej. Wykluczenie transportowe, o którym pisze Olga Gitkiewicz, jest jednym z najbardziej widocznych skutków tych zaniedbań. W 2022 roku aż 14,7 mln Polaków nie miało dostępu do transportu publicznego, co oznacza, że prawie 40% społeczeństwa jest odcięte od podstawowych usług, takich jak edukacja czy opieka zdrowotna (CBOS, 2022). Przewozy autobusowe, kiedyś podstawowy środek transportu w Polsce powiatowej, zostały niemal całkowicie zlikwidowane. Między 1990 a 2020 rokiem liczba połączeń autobusowych spadła o ponad 80% (GUS). A brak dostępu do transportu publicznego nie jest tylko problemem logistycznym – to systemowe wykluczenie społeczne, które ogranicza mobilność zawodową i edukacyjną, szczególnie wśród młodzieży i osób starszych.

gospodarka odpadowa i składowiska odpadów – ekonomia czy deprawacja ?

Kolejnym symbolem problemów transformacji jest degradacja środowiska i brak odpowiedzialności w gospodarce odpadami. Polska, będąc jednym z największych importerów śmieci w Europie, stała się areną skandali związanych z płonącymi składowiskami. W latach 2017–2022 odnotowano ponad 300 pożarów na składowiskach odpadów, z czego większość była wynikiem celowego podpalenia w celu uniknięcia kosztów utylizacji. Jednocześnie Polska importowała ponad 400 tys. ton odpadów rocznie przy rocznej produkcji frakcji nadsitowej odpadów komunalnych na poziomie 5 mln ton rocznie. Ten „import śmieci” często prowadził do nielegalnego składowania lub pozbywania się ich w sposób szkodliwy dla środowiska (Eurostat, 2022). Takie praktyki nie mają nic wspólnego z „ekonomią”, to nie tylko przestępstwo ekologiczne, ale także przykład, jak brak nadzoru i etyki w gospodarce prowadzi do deprawacji całych sektorów.

nierówności i deficyt zaufania społecznego

Mimo wzrostu PKB, transformacja przyniosła także pogłębiające się nierówności. Wskaźnik Giniego dla Polski wynosi obecnie 32,2, co plasuje kraj powyżej średniej UE (Eurostat, 2023), ale tylko 23% Polaków deklaruje, że ufa innym ludziom, co czyni Polskę jednym z najmniej ufnych społeczeństw w Europie (CBOS, 2023). Niski poziom zaufania społecznego jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ podważa fundamenty demokracji i wspólnotowości, które są niezbędne do budowy zrównoważonego społeczeństwa.

polska lekcja dla Polski: doganianie czy tworzenie własnego modelu?

Transformacja gospodarcza była prowadzona pod sztandarem „doganiania Zachodu”. Okazało się jednak, że ślepe kopiowanie zachodnich wzorców, bez uwzględnienia lokalnych potrzeb, doprowadziło do licznych problemów: wykluczenia społecznego, niszczenia środowiska i degradacji zaufania publicznego. Czy naprawdę chcemy naśladować model, który prowadzi do płonących składowisk odpadów, masowego wykluczenia transportowego i zajmować się tematami zastępczymi jak deregulacja! Może raczej to czas na stworzenie własnej drogi – gospodarki, która zamiast wzrostu za wszelką cenę, stawia na jakość życia, zrównoważony rozwój i sprawiedliwość społeczną?
Dziś, jako członkowie wspólnoty europejskiej – eudajmonicznej w swoim duchu – stoimy przed wyborem: czy chcemy dalej „doganiać” Zachód na ścieżce, która prowadzi do płonących składowisk i masowego wykluczenia, czy jednak szukać własnej drogi ?

czas skończyć z tandetnym kapitalizmem, który traktuje ludzi i środowisko jak zasoby

Czas zacząć budować nowy model – gospodarkę opartą na trosce, solidarności i zrównoważonym rozwoju. Czas zacząć budować system, który nie tylko naprawia szkody, ale zapobiega ich powstawaniu. Nie powinno nas interesować łatwe łagodzenie symptomów. Powinniśmy chcieć głębokiej przemiany, która pozwoli każdemu człowiekowi odnaleźć autentyczne miejsce w świecie i współtworzyć gospodarkę, która sprzyja prawdziwemu dobrostanowi. Poprawianie systemu nie powinno wiązać się z ostentacyjnym wykwitem deregulacji, a raczej systemowym przeglądem i aktualizacją norm, przepisów, prawa. Ale też w „jakimś” kierunku…
Należy spojrzeć na ekonomię i gospodarowanie jako na dziedzinę troski i współistnienia, w której budowanie nie oznacza bezrefleksyjnego wznoszenia nowych struktur i instytucji, ale zakorzenienie ich w wartościach. W tym kontekście m.in. mieszkanie nie jest tylko zamieszkiwaniem przestrzeni, lecz wspólnym dzieleniem świata, tak jak myślenie – nie jedynie kalkulacją, lecz głębokim namysłem nad istnieniem, nad „byciem”. Wierzymy, że taka Nowa Ekonomia jest możliwa – nie jako abstrakcyjna idea, lecz jako konkretna odpowiedź na wyzwania naszych czasów.