Tekst ten powstał na podstawie dyskusji, podczas Walnego Zgromadzenia „Ordynackiej” środowiska krakowskiego.
Nie wiem od czego zacząć,bo tych ważnych spraw,które powinniśmy omówić na zbliżającym się Kongresie jest tak wiele,a niektóre z nich o fundamentalnym wręcz znaczeniu dla przyszłości stowarzyszenia. Ale jak mawiał klasyk,jak nie wiesz od czego zacząć,zacznij od początku, co w naszym przypadku oznacza ,od powstania stowarzyszenia „Ordynacka”.
Mówiąc szumnie,powstaliśmy z tradycji ruchu studenckiego,często odwołujemy się do przedwojennego „Bratniaka”,ale głównie do Zrzeszenia Studentów Polskich, które to w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, powołało do życia Komisję Historyczną Ruchu Studenckiego,ta znowu w latach dziewięćdziesiątych przekształciła się w stowarzyszenie,by w roku dwutysięcznym na swojej bazie powołać stowarzyszenie „Ordynacka”. Taka po krótce jest geneza powstania naszej organizacji. Należy jeszcze dodać,że po jakimś czasie na nowo powstała Komisja Historii Ruchu Studenckiego,ale już jako fundacja. I tak,te dwa byty,bliskie sobie i wywodzące się z tej samej organizacji,działają do dzisiaj. Nie piszę, tego bez kozery,ale o tym później,teraz zajmijmy się przyszłością.
Moim zdaniem rozpatrując przyszłość „Ordynackiej”,powinniśmy rozważyć trzy drogi, którymi możemy pójść:
- Pierwsza z nich,najbardziej radykalna,to zakończenie działalności stowarzyszenia,wobec faktu nie realizowania celów statutowych i braku chęci podjęcia tych wyzwań w przyszłości.
- Druga mniej radykalna,ale bardziej oportunistyczna,to utrzymywanie obecnego stanu stagnacji i samozadowolenia,licząc,na to, że jakoś to będzie, a spotkania raz do roku, są wystarczającą formą działalności i integracji.
- I wreszcie Trzecia droga, pewnie najtrudniejsza,bo wymagająca od każdego z nas zaangażowania i odpowiedzialności, to droga aktywnego i kreatywnego uczestnictwa w życiu stowarzyszenia, każdego z nas,to podejmowanie nie tylko uchwał i stanowisk, ale konkretnych działań i akcji.
Teraz przejdę do omówienia, każdej z nich.
Pierwsza – rozwiązanie stowarzyszenia. Jeżeli nas nie stać na podjęcie decyzji o zmianie formuły i celów stowarzyszenia, to opowiadam się za jego rozwiązaniem . Szanujmy siebie i naszą historię. Obecna formuła już się wyczerpała,nie jesteśmy aktywnym stowarzyszeniem obywatelskim,nie bierzemy aktywnego udziału w tworzeniu programu dla Polski, ani w walce o uniwersalne wartości,chociaż jesteśmy ich wyznawcami. Po prostu nie mamy do tego ani siły.ani środków,ani chęci,a u wielu i z odwagą na bakier. Mamy też swoje lata i to co dwadzieścia lat temu było realne,dzisiaj dla wielu jest nieosiągalne. W naszym środowisku niestety wygrał komformizm,a nasi niedawni idole, albo odeszli z tego świata,albo się pochowali po kątach historii, kontestując obecną sytuację. . Lepiej zejść ze sceny z podniesionym czołem niż upaść.
Druga – utrzymanie status qvo. Nie wiem,dlaczego nie chcemy przyjąć do wiadomośći,że obecna struktura i sposób zarządzania są archaiczne i w żaden sposób nie zabezpieczają aspiracji, oczekiwań i dalszej egzystencji stowarzyszenia. Czy to tak trudno zauważyć,że nie wykorzystujemy potencjału jaki zgromadziliśmy w tym stowarzyszeniu,że naszą działalność tak naprawdę ograniczamy do przyjęcia apelu,lub stanowiska,często ugłaskanego, żeby kogoś nie urazić,które zaraz po przyjęciu,przepada w wyimagowanym biurku, nie docierając nigdy do adresata. Czy wreszcie nie zauważamy,że naszym członkom i sympatykom po prostu,to się nie podoba. Obecne struktury są niewydolne i mało kreatywne i przyczyniły się do zerwania więźi między środowiskami, co miast integrować,rozbija i tak już malejącą grupę członków i sympatyków „Ordynackiej”. Jak długo,wytrzymamy w tym maraźmie ,nie wiem,ale czy nie szkoda czasu?
Trzecia – regeneracja,reaktywacja. Jeżeli ,chcemy budować stowarzyszenie aktywne i utrzymywaćgo w jako takiej kondycji,to musimy zejść na ziemię i oprócz szczytnych celów,zapisanych w statucie,zejść do tych mniejszych,ale jakże ważnych, podtrzymujących naszą przyjaźń,koleżeństwowspomnienia i wzajemną pomoc. Dlatego oprócz struktur formalnych,takich jak Rada Naczelna czy Komitet Wykonawczy( ustawowo Zarząd)powinniśmy tworzyć różnego rodzaju tematyczne kluby,sekcje, itp. Moim zdaniem należy powołać do życia „Klub Myśli Społecznej”,który mógłby stanowić forum dyskusji i naszych opinii na bieżące sprawy w kraju. Brakuje mi „Klubu Dobrych Porad” czy „Wzajemnej Pomocy”, „Sekcji Akcji Różnych”,to coś dla nas,,co może wielu zainteresować i doprowadzić do integracji środowiska. Pomysłów jest dużo ,np. „Klub Wesołego Seniora”,gdzie możemy się wymieniać,atrakcjami życia na emeryturze,koleżanki i koledzy lekarze ,podpowiedzą nam jak długo żyć,a turyści dadzą informację,gdzie w naszym wieku jeszcze dojdziemy,a gdzie musimy już dojechać.
Na pewno trzeba pomyśleć o jakimś komunikatorze(np.landing page z aktywnym wewnętrznym komunikatorem) ,który by nas łączył,informował,był przy naszych sukcesach i porażkach,ale pokazywał też innym nasze opinie i stanowiska. To jest ,dzisiaj jedno z najważniejszych wyzwań ,które stoją przed „Ordynacką”,to jest nasze przysłowiowe okno na Świat,bez którego nie zaistniejemy,to też możliwość pokazania naszego środowiska, jego historii i dorobku. .
I jeszcze jedno,kiedy się zastanawiałem nad tym ,jaką drogę powinno wybrać stowarzyszenie, naszła mnie taka refleksja,dotycząca roli jaką odegrało w moim życiu. Zadałem sobie pytanie,czym dla mnie była i jest „Ordynacka”. –To przygoda,dzięki której mogłem po latach znowu spotkać wielu przyjaciół, koleżanek i kolegów z lat studenckich.
To forum na którym dyskutowaliśmy,spieraliśmy się o najważniejsze sprawy w kraju,to platforma poszukiwania najlepszych rozwiązań i nauka sztuki kompromisu. Czułem, że uczestniczymy w czymś ważnym,że nasz głos się liczy i że dzięki „Ordynackiej” mamy wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Wierzyłem,że nasze apele,stanowiska i opinie odgrywają jakąś role i przyczynią się do budowy lepszej przyszłości. Poczułem się obywatelem ,obywatelem w pełnym słowa tego znaczenia. To wartości,obok których nie sposób przejść obojętnie i „od tak” wykreślić je sobie z życiorysu.
Dlatego dla mnie wybranie trzeciej drogi, choć trudne i wymagające naszej wspólnej pracy i odpowiedzialności jest opcją najlepszą,dającą możliwość spełnienia się wielu ludziom,oraz poczucia,że są potrzebni i nie zostaną sami.
I na koniec, jeżeli nie odnajdziemy własnej drogi,zawsze możemy zadzwonić do „Przyjaciela” i zaproponować mu połączenie sił,mam tu na myśli fundację „Ogólnopolska Komisja Historyczna Ruchu Studenckiego”,przecież „stamtąd przyszliśmy”,a napewno wzmocniłoby to siłę oddziaływania,było nie było tego samego środowiska.
Andrzej Orecki