Nie sposób przejść obojętnie nad frekwencją i wynikami wyborów do Parlamentu Europejskiego ze szczególnym uwzględnieniem „osiągnięć” tzw. środowisk lewicowych.
Przede wszystkim wybory te okazały się ogromną porażką całej klasy politycznej, zgnuśniałej, aroganckiej i pewnej siebie, a sama kampania i jej pustka merytoryczna, brak określenia tożsamości i ciągłe powoływanie się na wirtualnych sojuszników różnych frakcji europejskich jeszcze bardziej zaciemniły rolę, jaką polscy parlamentarzyści mają, czy mogą odgrywać w Unii. Ten brak zaufania i poczucia podmiotowości, ciągłe kłótnie i wzajemne oskarżenia, dzielenie Polaków na dobrych i złych, patriotów i zdrajców doprowadziło do zapaści systemu demokracji wyrażającej się w prawie osiemdziesiąt procentowym bojkotem wyborów przez społeczeństwo i to jeszcze bardziej przekonuje mnie, że obecny system wyborczy wcale nie prowadzi do demokratyzacji państwa i utrwalania mechanizmów społeczeństwa obywatelskiego.
Inną kwestią, jaką można było zauważyć w tych wyborach, to brak poparcia społecznego i marginalizacja partii lewicowych. To dowód, że nie o taką lewicę chodzi, gdzie zupełnie niszowe poglądy i nadmierny antyklerykalizm daje się na sztandary, a rzeczywiste problemy ludzkie i społeczne chowa się pod płaszczykiem liberalnych rozwiązań i wolnego rynku.
I dotyczy to wszystkich ugrupowań lewicowych biorących udział w tych wyborach, czyli wszystkich dwóch, a niedowiarkom którzy głoszą o sukcesie lewicy i trzeciej sile, chciałem uświadomić, że wyniki uzyskane przez nich 25 maja wskazują na poparcie społeczne w granicach 2 % wszystkich uprawnionych do głosowania, w tym poparcie młodzieży liczone w promilach!!!
Czy są jeszcze jakieś pytania ? Czy chociażby tylko te dane nie powinny skłonić dzisiejsze elity partii i organizacji lewicowych do refleksji i poszukiwania nowej formuły i nowych rozwiązań?
To jest przecież faktyczne poparcie dla programu i pomysłów lewicy w Polsce! Czy z takim poparciem można walczyć o jakiekolwiek cele ?
Nie ma sukcesu wyborczego bez jednoznacznego określenia środowisk i kwestii, którymi chce się zająć ugrupowanie polityczne, czy partia. Musi dojść do rzeczywistego przewartościowania spraw najważniejszych i ambicjonalnych.Trzeba na nowo określić zręby i aksjomaty tzw.szeroko pojętej lewicy.
Nie ma innego wyjścia Panowie: albo trzeba zmienić program, albo społeczeństwo, bo widać,że razem Wam nie po drodze.(w tym drugim wypadku w grę wchodzi tylko emigracja, kierunku nie podaję, bo nikomu źle nie życzę).
Nadszedł czas rozliczeń i nim zagoją się rany, a porażki pójdą w zapomnienie, trzeba usiąść do stołu i odbyć rzetelną debatę o programie i wartościach, które powinny łączyć całą lewą stronę sceny politycznej, by nie doprowadzić do jej marginalizacji i pozbawienia nadziei milionów Polaków, bo właśnie brak akceptacji wyborców dla głoszonych haseł i założeń programowych powoduje coraz mniejszy wpływ na rzeczywistość, tą krajową, jak i zagraniczną, a lewicowa skuteczność w budowie nowoczesnych rozwiązań systemowych, zarówno w gospodarce, jak i w życiu społecznym, jest bliska zeru. Te słowa wydają się być jednoznaczną oceną dzisiejszych przywódców i elit tych ugrupowań, które tak daleko odeszły od społeczeństwa i jego faktycznych problemów.Trzeba przestać bawić się w dalsze podziały, kłótnie i wykluczenia, tylko razem walczyć o racje,własne przekonania i sprawy innych.Tylko tak można uzyskać akceptację społeczną dla swoich koncepcji i możliwość wprowadzania ich w życie.
Dopóki nie zrozumieją tego liderzy dzisiejszych ugrupowań lewicowych, dopóty nie wyjdą z kręgu paroprocentowego poparcia i ewentualnej roli ciężko zjadliwej „przystawki”.
I na nic się zda zaklinanie rzeczywistości, porażka jest porażką, a symboliczny wzrost mierzony w promilach lepiej potraktować jako margines błędu statystycznego niż budować na nim przeświadczenie o popularności i akceptacji założeń programowych partii.
Moim zdaniem istnieje konieczność podjęcia dyskusji o tym, czym jest, a czym powinna być współczesna lewica, jakim językiem się posługuje, czy prezentowane hasła i programy są przestarzałe i niezrozumiałe dla potencjalnego wyborcy, czy zupełnie nieoddające zapotrzebowania społecznego i oczekiwań, szczególnie młodego pokolenia. Trzeba postawić diagnozę i znaleźć przyczynę tak niskiego zaufania społecznego i to próbować zmienić. Praca intelektualna i polityczna dla wszystkich którym wrażliwość społeczna i przyszłość lewicy jest bliska, bez warunków wstępnych, bez pretensji o lata minione, ze schowanymi głęboko ambicjami dla dobra wspólnego i tylko dla tych co chcą.
I nie przemawia przeze mnie idealizm, tylko jak najbardziej przyziemny pragmatyzm,bo po tych wyborach już wiem, że jeżeli przy takim „poparciu społecznym”, jakim się cieszą dzisiaj partie lewicowe i ich liderzy, nie nastąpi
nowe otwarcie, zarówno programowe, jak i personalne, to jesienne wybory samorządowe mogą być ostatnimi dla tych formacji, a szkoda zarówno ludzi jak i idei.
z poważaniem niepoprawny optymista
Andrzej Orecki