IDEOLOGIA, GŁUPCY!

IDEOLOGIA, GŁUPCY!

Śmierć uchodźców na polskiej granicy jest straszna. Sama w sobie. Ale to także memento polityczne: dla wszystkich stron zimnej wojny domowej. Komu bije dzwon?

Pisowcom bije dzwon

Wyborcy Kaczyńskiego naiwnie zakładają, że przemoc policyjno-wojskowa ograniczy się do „innych” (imigrantów, lewaków itp.), że „nasi” będą bezpieczni. Nie będą. Despotyzm stanu wyjątkowego zacznie anektować kolejne obszary społeczne (im bardziej nieformalnie, tym gorzej). A brutalność służb mundurowych będzie rosła proporcjonalnie do ich bezkarności. Ostatnia seria zgonów po morderczych „interwencjach” policji miała miejsce nie w obszarze pogranicza, lecz na ulicach miast. Nieprzypadkowo jednak zbiegła się z eskalacją sytuacji w Usnarzu, gdzie pogranicznicy notorycznie łamali prawa człowieka oraz procedury azylowe i wywozili ludzi do lasu. To były i będą sprzężenia zwrotne…
Dlatego pamiętajcie: każdy z was może być kolejnym Igorem Stachowiakiem. Pała i paralizator nie zapytają, czy głosowaliście na PiS.

Platformersom także ten dzwon bije

Tusk imituje pisowski żargon antyuchodźczy, ubierając go w białe rękawiczki importowane z Brukseli. Wyborcom Tuska wydaje się to sprytną taktyką i mądrą strategią. Mylą się, bo ta strategia prowadzi do przekształcenia Polski w małą Turcję — w dzikie pole bezprawia i przemocy państwowej, tolerowane przez Unię jako bufor chroniący Niemcy przed imigrantami ze wschodu. W małej Turcji nie wolno „antagonizować” policjantów i żołnierzy. Dlatego pozostaną bezkarni, nawet po zmianie władzy. Kolejny Sienkiewicz jako minister spraw wewnętrznych będzie potrzebował swoich Kmiciców, nie tylko na pograniczu. Więc pamiętajcie, lemingi, każdy z was może być kolejnym Igorem Stachowiakiem. A pała i paralizator nie zapytają, czy głosowaliście na PO.

A co z lewicą?

Ciała uchodźców to podzwonne dla lewicowego humanizmu. „Jesteśmy ludźmi, nie ideologią” — to hasło umarło na polsko-białoruskiej granicy. Dlaczego? Ponieważ okazało się tam, że nie wystarczy być tylko człowiekiem, żeby zachować prawo do życia.
Wcześniej przestrzegała przed tym teoria. Wybitny filozof Georgio Agamben pisał o „nagim życiu”. „Nagie życie” ucieleśnia ktoś, kto został wygnany z ojczyzny; pozbawiony obywatelstwa i praw; miejsca w strukturze społecznej, respektowanego przez władzę. Odarty z gwarancji nienaruszalności (politycznej, obywatelskiej, cielesnej), staje się „nagi”. To „homo tantum” („tylko człowiek”): bezdomny, bezradny, bezbronny. Można go „zniknąć” (żargon południowoamerykańskich junt wojskowych) na jedno pstryknięcie policmajstra. Upolować, bezkarnie wywieźć do lasu, osadzić za drutami, zabić w obozie.
Przed taką „nagością” niekiedy chroni ideologia – na przykład ideologia praw człowieka. Co ważne, ideologią nie jest dowolny zestaw przekonań, aksjomatów albo prawd wiary. Jak wskazywał György Lukács — klasyk dwudziestowiecznego marksizmu – pojęcie ideologii ma istotę bojową. „Ideologia jest środkiem walki społecznej”. Głoszone poglądy będą ideologiami dopiero wtedy, kiedy „staną się teoretycznym lub praktycznym środkiem rozgrywania konfliktów społecznych”.
Lewica potrzebuje więc ideologizacji – bez niej nie wygra walki o wyobraźnię społeczną, o władzę i lepszą Polskę. Jest to szczególnie ważne w realiach konfliktu z autorytaryzmem. Norbert Elias, znany teoretyk oporu przeciw despotyzmowi, podkreślał, że ci, którzy chcą skutecznie walczyć z tyranią, muszą jej przeciwstawić własny system wartości. Aksjologię radykalnie odmienną od reżimowej. Bez takiego systemu opozycja będzie słaba, chwiejna, podatna na ideologiczne naciski i szantaże ze strony władzy.

Ideologiczny podział w Polsce idzie w poprzek sympatii partyjnych

Tacy są konserwatywni liberałowie w pisowskiej Polsce. Bezradni wobec klerykalizmu i nacjonalizmu, wobec endeckiego „Boga i honoru”, wobec „ojczyny” parującej ksenofobią. Proponują stagnację w chadeckim trzęsawisku. Chcą na nim odbudować państwo prawa. Nie musi być prawdziwe, grunt to perfumowana fasada…
Kto wyciągnie nas z tego bagna? Szanse ma jedynie lewica. Walka trwa!