To nie koniec, to początek czegoś nowego !

Płacz nad rozlanym mlekiem, koniunkturalistów ze Zjednoczonej Lewicy.

Właśnie dzisiaj kształtuje się przyszłość polskiej lewicy. Jaka ona będzie zależy nie tylko od jej liderów, ale również od tego jak rzetelna i prawdziwa będzie analiza przyczyn wyborczej porażki i jakie będą propozycje wyjścia z tej trudnej sytuacji, złożone przez kierownicze gremia lewej strony sceny politycznej.

To nie czas by płakać nad rozlanym mlekiem, ale czas, by podejmować trudne decyzje. Decyzje dotyczące kwestii głębokich reform w samych partiach. Czasem będzie to konieczność rezygnacji z części własnej tożsamości, a czasem nawet z bytu, na rzecz ideii budowania wspólnego ugrupowania, które mogłoby stać się reprezentantem dużej grupy socjaldemokratycznych wyborców.

Moim zdaniem projekt Zjednoczonej Lewicy legł w gruzach. I to nie tylko ze względu na wynik wyborczy, ale również z powodu braku wyrazistości i odrębności programowej, co w sposób jednoznaczny utrudniło wielu wyborcom identyfikowanie się z tym projektem.

Powiedzmy sobie szczerze, ten projekt od początku miał małe szanse powodzenia, bo był zbyt koniunkturalny, mało autentyczny i do tego byle jak posklejany.

I nie zmienił tego nawet fakt zagrożenia bezwzględnym zwycięstwem i rządami prawicy.
Niech teraz każdy z uczestników Zjednoczonej Lewicy, zarówno partie jak i stowarzyszenia wrócą do siebie i same ocenią, jak doszło do tej porażki i jakie każdy z nich popełnił błędy. Przy okazji mogą ocenić jaką wartość i siłę wnieśli w ten marny wynik. Trzeba sobie odpowiedzieć na wiele pytań czy projekt, w którym się uczestniczyło spełniał ich dążenia, kogo reprezentował i czy oby napewno wszystkim było po drodze w tak sformułowanej koalicji, zarówno programowo jak i personalnie.

Dopiero potem, można pokusić się o zwołanie wspólnego Kongresu, na którym może nastąpić autentyczne zjednoczenie ideowe i programowe ludzi lewicy. Ludzi o podobnych poglądach i wspólnych dążeniach, a nie tylko kierownictw partii, ich koniunkturalnych liderów, czy rozchwianych programowo młodych aparatczyków, biegających wokół nich.

Dzisiaj bowiem, trzeba budować ugrupowanie oparte na uniwersalnych wartościach i poszanowaniu drugiego człowieka , jego praw do wolności, równości i tolerancji, a nie na ideologicznych sporach o odcienie czerwieni. Ugrupowanie to, musi być bardziej wiarygodną i atrakcyjniejszą alternatywą wobec obecnych partii i formacji lewicowych, które będzie w stanie uzyskać poparcie wyborcze pozwalające na sprawowanie władzy i kształtowanie polityki państwa, a nie ograniczać swoich ambicji tylko do roli przystawki koalicyjnej, dla paru funkcji, czy stanowisk.

Trzeba wszystko zacząć od nowa ! Jest na to czas i miejsce, bo dzisiaj, jak nigdy jest potrzeba jasno określonej wizji, zasad i myśli programowej, by przeciwstawić się pomysłom zaczynających się właśnie rządów skrajnej prawicy. Polsce potrzebna jest lewica i to pewnie niejedna. I chociaż będzie różnorodna w swoich postulatach i akcentach programowych, to wcale nie znaczy, że nie może razem walczyć o swoje ideały. Dzisiaj lewica nie potrzebuje ofiar, ani wrogów, ale nowego porządku zarówno programowego jak i personalnego.

Tak jak tęcza jest kolorowa, tak polska lewica ma różne odcienie czerwieni, ale coś je łączy. W pierwszym przypadku harmonia barw, a w drugim dążenie do budowy lepszego, bezpiecznego i demokratycznego państwa. Czy uda się tego dokonać razem? Nie wiem, bo to zależy od wielu czynników, a głównie od poskromienia ambicji dzisiejszych liderów do wzajemnego wyniszczania się. Było by dobrze, aby konkurencja zamiast się niszczyć, mobilizowała się nawzajem i nie pozwalała zgnuśnieć ideom, co niestety tak często obserwowaliśmy w ostatnim czasie.

Dlatego potrzebne jest nowe otwarcie, takie autentyczne, prawdziwe, pozbawione niedomówień i koniunkturalizmu. I jak najszersze, żeby nikogo nie zgubić. Na nowo, trzeba zdefiniować najważniejsze pojęcia jakimi posługuje się współczesna lewica i dokonać określenia ram programowych przyszłego ugrupowania. I do tego potrzebny jest Kongres na którym zostanie dokonana konstruktywna krytyka i ocena aktualnej kondycji partii i ruchów lewicowych w Polsce. Wypracowane zostaną propozycje programowe i na nowo sformułowane doktryny, które powinny stać się przewodnikiem dla rozwiązań programowych przyszłej formacji socjaldemokratycznej.

Tą inicjatywę, powinien podjąć Sojusz, który nie tylko z racji na swój dorobek parlamentarny, ale również na swoje doświadczenie i rozpoznawalność, może zaproponować platformę programową, z szeregiem pytań określających wizję państwa i stosunków ekonomicznych i społecznych w nim panujących. Może również stać się kreatorem i moderatorem dyskusji programowej szeroko rozumianej centro-lewicy . Wszystko zależy, od tego, czy potrafi wznieść się ponad podziały i partykularne interesy, oraz czy będzie w stanie zaproponować na tyle demokratyczną formułę Kongresu, by wszystkie zaproszone partie i stowarzyszenia czuły się równymi i pełnoprawnymi jego uczestnikami.

Ja tego od Sojuszu oczekuję.
A od nas „Ordynatów”,tego co zwykle ,zaangażowania się, jeżeli nas zaproszą i wniesienia tej wartości dodanej. Nasze dotychczasowe życie, dystans do polityków i sceny politycznej, doświadczenie, łatwość nawiązywania kontaktów, wiedza, wszystko to, przekonuje ,że potrafimy i przynajmniej powinniśmy spróbować.

Taka jest potrzeba chwili i nie ma co się obrażać na rzeczywistość, tylko w niej uczestniczyć.

Z pozdrowieniami i mimo wszystko z optymizmem
Andrzej Orecki

PS.
Trza,było słuchać kolegi, to byście dzisiaj nie płakali

autor „Jeszcze nie jest za późno”,”Nie ma wrogów na lewicy”
„Czy to już klęska,czy tylko porażka”
„Ruchy i bezruchy”,”Nim stworzycie potworka”
„Jeden Czarzasty wiosny nie czyni”