Universal Basic Income – nowy kierunek lewicy?

Philippe Van Parijs

Nie chcę mistycyzować, ale czasami odnoszę wrażenie, że struktura symboliczna (archiwum ogólnoludzkiej inteligencji, imaginarium społeczno-polityczne) to budka suflera, w której czai się dobry demon, podrzucający promieniotwórcze okruchy nadziei wtedy, gdy trzeba nam ich najbardziej.
Piszę ten post w samym środku zimy; w północnych Niemczech wieje sirocco (wiatr ciepły i otumaniający), a temperatury od kilku dni przekraczają kilkanaście stopni powyżej zera. Do kryzysu klimatycznego dochodzi mentalny i polityczny. Jestem emigrantem, lecz moi czytelnicy zostali w kraju — pisuję do Polaków, którzy w chwili obecnej konserwują jedno z najbardziej reakcyjnych społeczeństw w Europie.
Popyt na awangardę ideologiczną i estetyczną osiadł tu w okolicach zgniłego zera; zwyżkują za to prawicowe afekty wraz ze słupkami rtęci. Czuję się więc jak marksistowski Robinson, który z wyobcowanej plaży na bezludnej wyspie ciska na chybił trafił epistolarne butelki — do morza z gorączkującego, lecz zastygłego betonu…

Sytuacja Robinsona zdaje się beznadziejna. Ale…

Jego wyspę otacza nie tylko Morze Martwe, lecz także Morze Czerwone. To drugie jest hipertekstowym żywiołem, pełnym hojnych przypływów, kipiących nugatami. Wśród nich najbardziej rewitalizujące są ostatnio eseje, jakie czterdzieści lat temu pisał Phillppe Van Parijs.
W obliczu kompletnego krachu „realnego socjalizmu”, na dnie ideologicznej beznadziei, znalazł bursztyn kluczowy — a w nim starą, lecz promieniotwórczą ideę: Universal Basic Income.
Z punktu widzenia Parijsa UBI ma potencjał, by na nowo rozpalić nadzieję, że komunizm odrodzi się z popiołów i pozwoli przezwyciężyć istotowy kryzys późnego kapitalizmu. Na przełomie lat 80. i 90. jasne stało się, że rdzeniem kryzysu okaże się rosnący deficyt zasobów — naturalnych i społecznych.
W tym drugim wymiarze najważniejsze będzie kurczenie się puli zawodów gwarantujących wolne, godne i dostatnie życie większości obywateli państw wysokorozwiniętych (założenie to szło totalnie pod prąd neoliberalnej euforii). Parijsowi wydawało się wówczas, że jedyną systemową odpowiedzią na nieuchronny deficyt może być wprowadzenie dochodu gwarantowanego. Traktowano go wówczas (podobnie jak innych propagatorów UBI, m. in. Guy’a Standinga) z protekcjonalną pogardą.
Dzisiaj Van Parijs (podobnie jak Standing) awansuje na Prometeusza ideologii coraz bardziej mainstreamowej i sukcesywnie rosnącej w siłę. Historia jego pisarstwa, która zaczęła się w najczarniejszej godzinie czerwonej smuty, jest zatem jedną z wielu historii podnoszących na duchu — choć wciąż bez gwarantowanego happy endu.

Philippe Van Parijs (ur. 1951) – belgijski filozof i ekonomista polityczny

Znany jako jeden z głównych propagatorów koncepcji bezwarunkowego dochodu podstawowego – Universal Basic Income (UBI). W 2020 roku został wymieniony przez Prospect jako ósmy największy myśliciel ery COVID-19. Magazyn napisał: „Dzisiejsi młodzi entuzjaści UBI czerpią z książek i korzystają z sieci tego belgijskiego erudyty, który był orędownikiem tego, zanim to było modne. Od dziesięcioleci ostrzegał, że nasze proklamowane swobody zakładania firm czy wychowywania dzieci nic nie znaczą bez prawdziwej wolności, która wiąże się z dochodem podstawowym”.)
Związany z Wydziałem Nauk Ekonomicznych, Społecznych i Politycznych Uniwersytetu w Louvain (UCLouvain), gdzie kieruje Katedrą Etyki Ekonomicznej i Społecznej Hoovera od jej powstania w 1991 roku. Był profesorem wizytującym na Wydziale Uniwersytetu Harvarda.
Doktorat z filozofii uzyskał w 2011 roku. Jest profesorem wizytującym w Wyższym Instytucie Filozoficznym Katholieke Universiteit Leuven od 2006, a od 2011 starszym pracownikiem naukowy w Nuffield College w Oksfordzie.
Jeden z założycieli sieci Basic Income European Network (BIEN), która powstała w 1986 r., a która w 2004 r. przekształciła się w Basic Income Earth Network . Przewodniczy jej Międzynarodowej Radzie Naukowej.