Sprowokowany wieściami o tym, że telewizyjne „Wiadomości” jak z karabinu maszynowego odmieniają nazwisko Tuska przez wszelkie przypadki obrzydlistwa – postanowiłem zaryzykować i naocznie się o tym przekonać.
Włączyłem odbiornik, wziąłem głęboki oddech i… nic. Natomiast było o tym, że Unia Europejska nie chce się zająć przekrętami niemieckiego kanclerza (tak, jakby ta sama Unia na co dzień zajmowała się przekrętami naszych włodarzy), że rolnicy są wniebowzięci, bo pogoda dopisuje i będą wysokie plony (skoro są tacy szczęśliwi, to dlaczego dwa dni wcześniej żegnali prezesa Polski skandując „wypierdalaj”), że węgiel sam do nas płynie z każdej strony ale ani słowa o tym, że Odra ściekiem płynie.
Trochę byłem zawiedziony brakiem Tuska, aż nagle na ekranie pokazali Leszka Millera, który rzekł, że Polska zachowuje się jak rozwrzeszczany bachor, który niebawem zostanie wystawiony za drzwi. Odnosiło się to do zachowań naszego rządu, który na każde unijne wezwanie o przestrzeganie zasad trójpodziału władzy i niezależności sądów podnosi wrzask, że Unia chce ingerować w nasze sprawy – zupełnie jakby miały nas nie obowiązywać podpisane, unijne traktaty.
Czterokrotnie powtórzono wypowiedź opozycyjnego polityka, ani razu nie wspominając o kontekście tej wypowiedzi. Za to całość skwitowano stwierdzeniem, że Millera wcześniej niańczyła Moskwa, a teraz Bruksela – wszystko jak w najlepszej, stalinowskiej machinie propagandowej: dużo gówna i osobistych wycieczek, a mało konkretów.
No i na koniec wspomniano, że za kilka godzin nastanie noc Perseidów. Wśród ekspertów od astronomii ujrzałem naszego Zenka od disco-polo. No cóż – potomek Kopernika, więc jak każdy Polak ma pewnie coś i w tej kwestii do powiedzenia – pomyślałem. Pan Zenek trochę podśpiewywał, trochę mędrkował o spadających gwiazdach (choć Perseidy żadnymi gwiazdami nie są, bo to jeno kosmiczny pył) i na koniec dodał, że tej nocy trzeba patrzeć w niebo – a gdy się taką spadającą „gwiazdę” dojrzy, należy pomyśleć życzenie – i wtedy ono na pewno się spełni.
Kiedy pociemniało na tyle, bym mógł zapowiadane przez pana Zenona zjawisko obserwować – wyszedłem przed dom, zadarłem głowę i się wytrzeszczyłem. Długo nie musiałem czekać i gdy tylko ujrzałem świetlistą smugę przecinającą niebo, natychmiast pomyślałem: jebać PiS.
(opublikowane 2022-08-10 na stronie internetowej Adama Andryszczyka)