BONAPARTYZM

Napoleon Kaczyński fotomontaz

Od czasów Platona mnożą się teorie opisujące mechanizm nieuniknionego przechodzenia od demokracji do tyranii. „Państwo” jest w tym kontekście podręcznikowym modelem diagnostycznym. Dialektyka dziejów przebiega następująco: tam, gdzie priorytetem staje się powszechny materializm, powstaje reżim „oligarchiczny”.

Najpierw tylko elita, potem zaś większość dąży do tego, by się wzbogacić

Większość społeczeństwa w ślad za swoimi elitami, dąży do wzbogacenia się i chce wedle własnej woli zaspokajać swoje pragnienia. Dochodzi do przejścia od oligarchii do demokracji, bo władza pieniądza i pragnień schodzi w dół, trafia pod strzechy i w coraz bardziej równościowy sposób upowszechnia się w całym społeczeństwie.
Ale jednocześnie taka demokratyzacja prowadzi do despotyzmu, ponieważ każdy konsument dąży do akumulowania władzy, żeby zagwarantować sobie środki nieograniczonej konsumpcji. Konkurencja przekształca się w wojnę wszystkich ze wszystkimi, powstaje chaos, a następnie coraz bardziej nagląca potrzeba przywrócenia porządku. Wtedy pojawia się ktoś, kto obiecuje ład, jeśli dostanie od ludu szerokie prerogatywy. W rezultacie demokracja wyłania tyrana.

Demokracja rodząca tyrana

Spengler w „Zmierzchu Zachodu” uniwersalizuje ten model, twierdząc, że każda kultura, zawsze i wszędzie, musi ulec podobnym mechanizmom. Dominacja materializmu i rządy pieniądza prowadzą do hegemonii „bezforemnego plebsu”. Plebs wykształca elitę, która zrazu posługuje się populizmem (zdaniem Spenglera populizm to „tajemnica” każdej demokratycznej polityki), by ostatecznie wypluć z siebie Cezara. Oznacza to koniec historii i cywilizacyjnego rozwoju. Postępowe dawniej miasta zapadają się we wtórny analfabetyzm i apolityczność. „Pośród wiejskiej prowincji leżą stare metropolie, puste skorupy wygasłej duszy, w których powoli zagnieżdża się bezhistoryczna ludzkość. Żyje się z dnia na dzień, ciesząc się oszczędnie dozowanym szczęściem i znosząc cicho cierpienia. Masy są rozdeptywane w walkach zdobywców o władzę i łupy tego świata, ale pozostali przy życiu wypełniają luki z prymitywną witalnością i dalej cierpią”.

Nieuchronna dekadencja a materializm historyczny

Tę ahistoryczną krytykę rzekomo nieuchronnej dekadencji można skontrować marksowskim materializmem historycznym. W studium „Wojna domowa we Francji” Marks stawia tezę, że bonapartyzm pojawił się jako skutek nieudanej lub zahamowanej rewolucji. Przykład modelowy to właśnie Francja. Restauracja instrumentalizuje chłopstwo jako przeciwwagę klasy robotniczej, żeby uniemożliwić jej skuteczną walkę klasową z kapitałem. Temu służy też próba podporządkowania wszystkich klas despotyzmowi „wskrzeszonego mamidła sławy narodowej”. Nacjonalizm pod rządami Bonapartego (Napoleona lub Ludwika) ma pacyfikować bunt pracy przeciw kapitałowi, a jednocześnie paraliżować rozwój postępowej burżuazji kontestującej reakcyjny absolutyzm. Właśnie dlatego restauracja cesarstwa pojawia się jako „jedyna możliwa forma rządu, w chwili gdy burżuazja straciła już zdolność panowania nad narodem, a klasa robotnicza jeszcze tej zdolności nie osiągnęła”.

…a Polska XXI wieku?

Łatwo przepisać dziś tę diagnozę na język polski. Po 30 latach transformacji polska liberalna burżuazja straciła postępowy rozpęd i władzę, ponieważ masy nie uświadomiły sobie, że ich prawdziwy wróg to nie jakaś konkretna partia czy nawet klasa polityczna, ale neoliberalny kapitalizm w ogóle. Dlatego kupiły kit od populistów będących wrogami nowoczesnego kapitalizmu burżuazyjnego, sprzymierzonymi z neofeudalnym kapitalizmem nacjonalistyczno-klerykalnym. I będą te masy wyzyskiwane przez ów feudalizm — lub jakieś jego pozornie zmodernizowane warianty (np. pseudo-demokratyczne i powierzchownie zsekularyzowane, o ile tusko-hołownizm odsunie PiS od władzy) — dopóki większość społeczeństwa nie wykształci nowoczesnej samoświadomości lewicowej.
Walka trwa.
Ale póki co, niestety trudno stawiać u bukmacherów na siły postępu.