DWA SOCJALIZMY

Bliźnięta

Powtarzałem od 2015 i nie przestanę powtarzać, że wielkim błędem młodej lewicy jest niezdolność do zajęcia pozycji konsekwentnie antypisowskiej. Widać to zwłaszcza w odniesieniu do reżimowej „polityki socjalnej”. „Redystrybucja” pisowska nie miała i nie ma progresywnego sensu. Została zaprojektowana jako instrument reakcyjny i ma reakcyjne skutki: utrwala kapitalizm katofaszystowski. W tym kontekście przypomina się Marksowska krytyka dwóch socjalizmów: „prawdziwego” i konserwatywnego.
Pierwszy koncentruje się na abstrakcyjnej i totalnej negacji liberalizmu, nie rozumiejąc, że socjalizm można zbudować tylko tam, gdzie społeczeństwo uprzednio przyswoiło sobie liberalne wartości (burżuazyjne swobody obywatelskie, praworządność itd.). Dopiero po upowszechnieniu się w społeczeństwie praworządności i pojęcia swobód obywatelskich, społeczeństwo dojrzewa do przekształcenia demokracji burżuazyjnej w komunistyczną mimo, że silniej akcentowane są ekonomiczne przesłanki. Rewolucja burżuazyjna też była progresywna rozszerzając prawa polityczne poza klasę feudalną, ale w procesie opisanym dialektycznie, wytworzyła system, w którym ci co „w nim pracują nie dorabiają się niczego, ci zaś, co się dorabiają, nie pracują”. Stąd wniosek: nie każda rewolucja, nawet jeśli na pewnym etapie ma walor progresywny, będzie progresywna permanentnie. Dlatego zadaniem rewolucji komunistycznej miała być radykalizacja tego, co zostało najpierw uruchomione, a następnie zniewolone i zahamowane przez burżuazję czy później przez kleptokrację ZSRR i państw „demokracji ludowej”.
W tych społeczeństwach, w których nadal silne są pozostałości feudalizmu (za czasów Marksa w Niemczech; dzisiaj w Polsce PiSowskiej) obecne jest zaślepienie nienawiścią do liberalizmu, służące rządom reakcyjnym „wraz z ich orszakiem klechów, bakałarzy, hreczkosiejów i biurokratów” („Manifest komunistyczny”).
Równie zły jest socjalizm konserwatywny, ponieważ bazuje na prymitywnym mniemaniu, że walka ideologiczna i polityczna (np. o zniesienie cenzury i poszerzenie wolności obywatelskich) jest nieistotna w porównaniu z walką o równość ekonomiczną. Socjaliści konserwatywni tumanią klasę robotniczą przekonując, że „jedynie zmiana materialnych warunków bytu, stosunków ekonomicznych, może jej przynieść korzyść” („Manifest komunistyczny”).
Część obecnych młodolewicowców w Polsce nie pamięta, że Klasycy zawsze przestrzegali ruch socjalistyczny przed zasadniczym zagrożeniem geopolitycznym – carską Rosją. Wrogiem socjaldemokracji był zatem nie tylko pozornie liberalny imperializm zachodni (wraz z zakłamanym konstytucjonalizmem, który np. w Niemczech pełnił funkcję parawanu Bismarckowskiego zamordyzmu). Wrogiem socjaldemokracji był także carat.
Liberalny imperializm zachodni trwa dalej, z jednej strony realizując najszerzej na świecie prawa człowieka i obywatela. Z drugiej strony jednak jest wartownikiem, jakkolwiek archaicznie dziś by to nie brzmiało – burżuazyjnego porządku ekonomicznego i zawłaszczania wartości dodanej. Natomiast w dzisiejszej Rosji nic się nie zmieniło. Nadal obecna jej władza jest „dubeltowo” wroga wobec socjaldemokracji. Wynika to nie tylko z jej starań o utrzymanie ekonomicznej przewagi beneficjentów współczesnego państwa rosyjskiego, ale i wciąż zamordystycznego etosu władz Rosji. Tak więc kleptokratyczny faszyzm putinowski jest czymś znacznie gorszym od ekspansjonizmu amerykańskiego. Zwłaszcza w naszej części Europy.
Dlatego dziś, kiedy np. publicyści z portalu Strajk.eu klaszczą „prawdziwej lewicy”, protestującej przeciw „amerykańskiej propagandzie wojennej w Ukrainie” — lewicy „rozumiejącej” Rosję „zaniepokojoną ekspansjonizmem NATO” — powinniśmy postrzegać ich we właściwym świetle.
To są nie tylko ofiary putinowskiej dezinformacji, lecz także własnego doktrynerstwa. Odcina ich ono od realiów, skazuje na amnezję historyczną, stawia na pozycjach de facto prawicowych. Ci ludzie szkodzą zarówno agendzie lewicowej, jak i szerzej: progresywnej. Odcinajmy się od nich. Polska lewica musi być antypisowska i antyputinowska. Wbrew enuncjacjom części młodej lewicy, to nie imperializm amerykański generuje największe zagrożenia.