Szczecin druga połowa września 2013 r. (poniedziałek)
O ogonie, który merdał psem!
To, że ci, którzy mogą iść do pracy w poniedziałek, bo ją mają, to normalka, pozostali, oczekujący na zajęcie i ci, co cierpią na nawis inflacyjny, wstają rano myją zęby i już mają wolne!!! Trudno jednoznacznie powiedzieć, co jest lepsze. Każda opcja ma swoje zady i walety (może wady i zalety) i wszystko zależy, co mam najbardziej w danej chwili pasuje. Ale cofnijmy się kilka dni wstecz (chyba każde cofanie jest wstecz, tylko gospodarka cofa się nam do przodu) i przypomnijmy sobie dylematy związane z podjęciem decyzji o przyjeździe do Międzywodzia. Przytłoczeni agitką ze strony organizatorów podejmowaliśmy zdecydowane decyzje o przyjeździe, a tu nagle psi ogon zaczyna wykonywać nerwowe ruchy, wysyłając sygnały; ale to daleko, pogoda będzie marna, już to widziałem, pewnie ten stary … przyjedzie, a tego nie będzie, zostanę w domu, to skoszę trawnik, zostanę w robocie, to przeczytam te trzy papiery, strzyka mnie, nie wykupiłem lekarstw, nie warto itp. Ale znaleźli się tacy, co są władni powstrzymać to niekorzystne zjawisko i nie zważając na nic – przybyli. Tym chwała i podziękowania, reszcie współczucie i sugestia by nie przeceniali i nie poddawali się kierowniczej roli ogona. Głównie dla nich kilka słów o tym, co się działo, dla uczestników pro memoria.
Szczery podziw organizatorów wywołał fakt, że mimo dotarcia do ośrodka w piątek ok. 15:00, nie byli pierwsi, a ok. 18:00 ekipa (chyba z 50 szt. luda) szturmowała drzwi kawiarni żądna integracji. Zapanowała żółtaczka powszechna dzięki koszulkom organizacyjnym (pewnie pamiętacie, że na majówce w Szczecinie zainicjowaliśmy rewolucję żółtych sweterków, jesteśmy zdecydowani podtrzymywać żar rewolucyjny). Uczestnicy zostali sfotografowani i zaobrączkowani tak, aby w razie zagubienia się między domkami i drzewami można ich było namierzyć i dostarczyć do recepcji. Integracja integrowała się do wczesnych godzin sobotnich, a kulminacja, po krótkiej przerwie śniadaniowej, nastąpiła na placu apelowym przy gaśnicy. Liczebnie (byli najgłośniejsi) wygrali absolwenci Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Zaraz po apelu, Kol. Marek Siwiec odbył spotkanie z „ciekawym człowiekiem”. Karmił go malinami nieprzetworzonymi przez ok. godzinę i odjechał. Ja osobiście mu współczułem, bo Jego merdający ogon, w postaci biura poselskiego, merda Nim nadmiernie. Mogliby Mu załatwić jakiś helikopter, wie jak można go wykorzystać! Ominęły go kolejne atrakcje, między innymi zajęcia grupowe gwarantujące objęcie posady Prezydenta (czegokolwiek) pod warunkiem skorzystania z instrukcji dwóch Trenerek (treserek), które się dwoiły (niektórym troiły) ( a może czworzyły?, przepoczwarzały?) by w skomplikowanych śpiewach zbiorowych obudzić w zgromadzonych wolę objęcia tak zaszczytnej pozycji. Dalej to już z górki. Gra w kulki, kanonada kulkami z farbą do znienawidzonych wrogów (wybitnie odstresowujące) i ognisko. Nasz osobisty DJ Bodzio, dał takiego czadu, że ostatnie pary i soliści schodzili z parkietu (betonu) ok. czwartej (rano), a krzyki protestu z okolicznych domków, spoza naszego ośrodka, zwabiły radiowóz zbrojnego ramienia administracji. Do boju wystawiliśmy naszego Księgowego i Kol. Grażynę w randze pułkownika z tego samego ramienia, mając w odwodzie innych pułkowników i jedną pałkę bojową. Wygraliśmy! Ci, co nie byli nie będą się pławić w chwale zwycięstwa i pewnie nie uwierzą, również w to, że wszystko, co nie było pod dachem odbyło się przy rewelacyjnie dobrej pogodzie. Nikt nie cierpiał na katar, chociaż inne cierpienia poranne występowały. Łagodziliśmy je żurkiem na śniadanie. Niektórzy zostali do poniedziałku!
P.S.
Biuro Rzeczy Znalezionych wzbogaciło się o kolejne fanty miedzy innymi o okulary, czapeczkę, parę ciuchów i reklamówkę. Zdjęcia w załączeniu. Po przedstawieniu dowodów własności, do odbioru za rok, lub wcześniej.
Komendant – rozkazał, Przewodniczący – zażądał, by Uczestnikom wyrazić gorące podziękowania i zaprosić na przyszły rok we wrześniu (12 – 14). Jesteśmy prawie zdecydowani, żeby zacząć już w czwartek 11-go.
Do zobaczenia
Sekretarz – Andrzej Ptak