Janusz Murynowicz

Żona mówiła na niego RUDY. On sam o sobie myślał POZŁOCISTY.
Był człowiekiem nietuzinkowym, mającym swoje mocne zdanie niemal na każdy temat.
Żył według własnych zasad. Czasami tym bawił, czasami złościł, niekiedy ranił, ale nigdy nie schodził z obranej drogi. Nawet, jeśli zdaniem innych nie była to właściwa ścieżka.
Miał w sobie coś takiego, że wierzono mu we wszystko, co mówił. Śmierci się nie bał, nie zakładał, że po niego już teraz przyjdzie. To aż nieprzyzwoite, że zrobiła mu wbrew.
Był dziennikarzem o lekkim piórze, ostrym języku, ale i z dużym szacunkiem do oponentów w dyskusjach. Nikogo nie obrażał i nie nazywał swoim wrogiem. Sam wierny lewicy lubił wszystkich ludzi, bez względu na ich poglądy polityczne.
Kochał Łódź, dla niej porzucił swoją rodzinną Warszawę.
Miał wyjątkowe poczucie humoru, był niezwykle inteligentny, oczytany, wiecznie łaknący wiedzy. Straszny gadżeciarz, wszystkie technologiczne nowinki łapał w mig.
Zdaniem wielu, robił najlepsze spaghetti na świecie. Kuchnia była jego wielką miłością. Chyba w ten kulinarny sposób dzielił się uczuciami z innymi. Inaczej, nie zawsze potrafił.
Rodzina wiedziała, że jest kochana.
Zostawi dziwnie puste miejsce na tym świecie. Dziurę raczej nie do zasypania. Bo i czym?

ordynacka.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.